II Krakowska Konferencja Bibliotek Naukowych: długoterminowa ochrona zbiorów cyfrowych cz.II
W tzw. międzyczasie byłem na kolejnym ważnym wydarzeniu konferencyjnym, tj. na jubileuszowej 10. Ogólnopolskiej Konferencji z cyklu „Automatyzacja Bibliotek Publicznych”. W tym roku hasło konferencji to: „Modele współpracy bibliotek publicznych –czy razem możemy więcej, szybciej, lepiej?” Dość dokładną relację z konferencji można przeczytać na portalu SBP: sesja I, sesja II i III, sesja IV oraz relacja z 2. dnia.
Ja natomiast w głowie mam wciąż Kraków i Archipelagi i konsekwentnie wracam dziś do długoterminowej ochrony zbiorów cyfrowych. Nota bene temat ten pojawił się też na Automatyzacji, pod koniec konferencji, w prezentacji Dariusza Paradowskiego z Biblioteki Narodowej. Tytuł „Jak przechowywać sto kilogramów świeżych truskawek? O magazynowaniu zbiorów cyfrowych” brzmiał inspirująco i faktycznie w ciekawy sposób został nam przedstawiony model OAIS, czyli model referencyjny systemu do zarządzania i długoterminowej ochrony zbiorów cyfrowych. Przeszliśmy drogę dokumentu cyfrowego, opisaną w modelu, na przykładzie całkowicie nie cyfrowych truskawek i było to naprawdę zgrabne, choć zabrakło jakiejś praktycznej konkluzji czy puenty. Znalazłem takową dla siebie usłyszawszy stwierdzenie, że model OAIS nie rozwiązuje nam problemów, a jedynie je definiuje. Racja! A rozwiązanie dla tak zdefiniowanych problemów też jest już znane i nosi imię Rosetta 🙂
Zatem z powrotem do Krakowa na II Krakowską Konferencję Bibliotek Naukowych. Z doświadczeń zagranicznych mieliśmy jeszcze bardzo ciekawe wystąpienie przedstawiciela ETH w Zurichu, a więc ponoć najlepszej uczelni technicznej na świecie! Co wzbudziło najwięcej uwagi z ich doświadczeń, to stwierdzenie prelegenta, że kiedy zaczęli interesować się na poważnie tematem długookresowej ochrony zbiorów w roku 2003, to nie było na rynku oprogramowanie spełniającego ich oczekiwania. Interesowały ich tylko sprawdzone rozwiązania komercyjne, zgodnie ze strategią instytucji, która zakłada korzystanie tylko z systemów komercyjnych, co gwarantuje ich jakość i stały rozwój! ETH wprost mówi „nie” bawieniu się we własne wdrożenia oparte na rozwiązaniach Open Source! To zrobiło duże wrażenie, ale jest logiczne i przemyślane. Co zatem zrobili w 2003 roku, skoro na rynku nie było satysfakcjonującego ich rozwiązania? Działali rozważnie, by zabezpieczyć co mają i przyglądali się rynkowi. Odpowiednie rozwiązanie pojawiło się ostatecznie na rynku i jest nim Rosetta.
Dla mnie w tej historii jest jeszcze jedna ciekawostka wynikająca z pewnej paralelnej sytuacji powstania systemu Rosetta jako takiego. Powstał on we współpracy Ex Libris i Biblioteki Narodowej Nowej Zelandii. Biblioteka ta, będąc w podobnej sytuacji jak ETH i dysponując całkiem przyzwoitym budżetem, zdecydowała się poszukać firmy, która wykaże się odpowiednim doświadczeniem w rozwoju oprogramowania, które będzie w stanie je później komercyjnie rozpowszechniać i zapewnić rozwój i wsparcie. Nie zdecydowali się na własny projekt pisania oprogramowania dla siebie widząc w tym ślepą uliczkę.
I całkiem długi wpis mi wyszedł, a jestem wciąż w I sesji konferencji 🙂 Co robić. Z przyjemnością wrócę do Krakowa jeszcze raz w jednym z najbliższych wpisów.
Wykorzystałem zdjęcie Strawberries autorstwa jronaldlee (lic. CC BY 2.0)
A ja myślę, że metafora składowania truskawek była bardzo nietrafiona i jeżeli komuś zapadła w głowę, to może się pogubić próbując przy jej pomocy zrozumieć problematykę długoterminowego przechowywania danych. Sypie się ta metafora na przykład przy migracji danych z równoczesnym zachowaniem postaci źródłowej, czy przy geograficznej replikacji danych.
Chciałbym podziękować Marcinowi Werli za wykazanie, że popularyzatorski wykład wykorzystuje metaforę nie odwzorowującą
precyzyjnie rzeczywistości.
Mnie osobiście truskawkowa prezentacja się spodobała, w momencie w którym połapałem się, że chodzi o OAIS i zrozumiałem sens i logikę 🙂 Miałem z nią kłopot na początku i odniosłem wrażenie, że wiele osób z takim kłopotem zostało do końca, jeżeli o OAIS słyszeli po raz pierwszy. Uważam, że jako popularyzatoska może się świetnie sprawdzić i jako taką chętnie zobaczyłbym ją jeszcze na kilku konferencjach czy warsztatach. Tematycznie byłaby idealna w Krakowie, szkoda że tam Pana, Panie Dariuszu z nią nie było.
czyli modelowy przykład współpracy firmy i lokalnej biblioteki narodowej 🙂